Nemedis - 12-02-2009 23:04:21

A więc tak...
Pozwole sobie zamieścić tutaj opowiadanie Ela. (chyba mnie za to nie zje o.O).



Rozdział I, Początek (bez końca)

Tego wieczora w karczmie Pod Ospałym Osiołkiem, było wyjątkowo tłoczno, jednak nawet w tym tłumie łatwo można było dostrzec pewnego starca z siwą brodą, gdyż… Co?! Jaki Mikołaj?! Nie, ten jegomość był ubrany na szaro i nie miał prezentów, za to zabawiał gości opowieściami z różnych zakątków Śródziemna. W pewnym momencie przerwał mu właściciel oberży, Kurka.
- A co to są te Hobbity? Nada się to na pieczeń, bo ludziom już się dziki przejadły.
- Hobbit, jaki jest, każdy widzi. Co? Ano tak, nie widzicie… w dzisiejszych czasach bardzo trudno natknąć się na takiego kurdupla. Nie przepadają za wami, ludźmi, gdyż twierdzą, że się wywyższacie. Zamieszkują Shire, nie sposób ich pomylić z czymkolwiek innym, bo mają owłosione
nogi i…
- To butów nie noszą?
- Nie, nie noszą, jednak muszę powiedzieć, że budują całkiem przytulne chatki, a raczej norki. Niestety małe jest toto, człowiek ledwo się zmieści, ale jakie mają spiżarnie, karczma pana Kurki wysiada!
- Co robi?!
- Wysiada, wybacz zapomniałem, że nie znacie ziomalskich slangów… W każdym razie mieszkania hobbistów, to norki z wygodami i mnóstwem jedzenia. Ja właśnie wracam od takiego hobbita i muszę wam powiedzieć, że miałem z nim problemów, że głowa mała. A zaczęło się to tak….

Rozdział II Spotkanie po laaa…. dniach!

<puk, puk>
- Kogo licho niesie?!
- To ja, otwórz!
- Jaki ja, przedstaw się po hobbicku, to otworzę!
- Czarodziej! Otwórz, bo ci drzwi runami pomażę!
- No dobra, dobra. Panda…Pandalf?!
- Witaj Bilbo, nic się nie zmieniłeś!
- No wiesz, nie widzieliśmy się tylko dwa dni…
- Naprawdę?! Zresztą nieważne, rzecz w tym, że chciałbym abyś wziął udział w pewnej przygodzie…
- Znowu?! Przecież co dopiero zanosiliśmy Pierścień Wandy do jubilera w Mordorze!
- Nie, nie Bilbo to nie ta książka, coś Ci się pomyliło, ty jeszcze nie masz Pierścienia!
- No, bo go zanieśliśmy!!!
- Ahhh… nieważne. W każdym razie masz upiec ciasto i zrobić kolację, bo wieczorem przyjdą do mnie krasnoludki!
- Kiedy w końcu się ode mnie wyprowadzisz?! Mam dosyć twoich ciągłych imprez!
- W następnej części, mam statek z Szarej Stajni.
- No dobra, a dużo będzie tych krasnali?! Żebyś nie zrobił popijawy jak ostatnio! Śpiewałeś jakieś piosenki w dziwnym języku! To leciało jakoś: Ash nazh grimbatul, ash...
- Przestań, to jest związane z pierścieniem i nie wolno ci tego mówić!
- Jakim pierścieniem! To jest Morgulski przepis na Bimber Saurona! Dobra, idę kupić ciasto…

Rozdział III, Uczta z norki. A raczej w norce.

<puk, puk>
- Pandalf, przestań się wydurniać i właź!
<puk, puk>
- Znowu zapomniałeś kluczy? Już idę,

idę….A to co ma być?!
- Sralin, Debilin, do usług!
- O to świetnie idźcie, pozamiatać podłogę w salonie.
- Ale…
- Aha, miotła jest w kuchni za szafką, no już, raz, dwa!
<puk, puk>
- Kto?
- Filek, Killek, do usług!
- Następni? Podgrzejcie kolacje w kominku i nakryjcie do stołu, zaraz przyjdą goście do Pandalfa.
- No ale…
- Tak, tak, płacimy od godziny, a teraz do roboty…
2 godziny i 9 krasnoludów później:
<puk, puk>
- To pewnie Pandzio z gośćmi…Grubygbur tu jest jeszcze paproszek… no świetnie wam poszło chłopaki, widzę, że czarodziej zamówił dobrą firmę usługową. Witaj Pandalfie.
- Joł, joł siemka. O, są moje krasnale! No, no, Bill, wszystko wysprzątane widzę, że się postarałeś!
- Nie, to ta firma, którą zatrudniłeś…
- On nas zmusił do pracy!!
- Żarujesz sobie, Thorek?
-

Nie, miała być uczta, a my pracowaliśmy! Oszukałeś nas!
- To jakaś pomyłka, spokojnie chłopaki.
- Odkąd zacząłeś słuchać tego hip-hopu bardzo się zmieniłeś, Pandalfie. Musisz nam to jakoś wynagrodzić!
- No to…no to…..dobra, Bilbo będzie wam usługiwał przez miesiąc!
- Czemu ja?!
- Bo to ty ich wykorzystałeś, nie dyskutuj ze mną Bill!
- Nie nazywaj mnie tak! Jestem, Bilbo!
- Wyluzuj ziąąą…
- Muzyka Ci się na brodę rzuciła, mów normalnie!
- Dobra, dobra. W każdym razie jutro wyruszamy.
- Gdzie?!
- Dowiesz jak tam dojdziemy. A teraz czas na kolację.
Na kolacje składały się potrawy: pieczone udko z elfa, ziemniaki Pana Sama, nierozbebłana jajecznica i dwie beczki piwa. Po kolacji krasnoludy odśpiewały 13 tradycyjnych pieśni, po czym wszyscy posnęli. Ciąg dalszy nastąpi…chyba….kiedyś….prawdopodobnie już wkrótce….nie tylko w kinach….znaczy eyy, w każdym razie…
CDN



Opowiadanie by EL

Wielkie brawa dla Ela!

www.hotelstayfinder.com 2BR 1BA, Modern Apartment, w/Aircon and Pool... worldhotels-in Central Comfort: 2 BR, 5-Minute Walk to Beach,...