A więc tak... Pozwole sobie zamieścić tutaj opowiadanie Ela. (chyba mnie za to nie zje o.O).
Rozdział I, Początek (bez końca)
Tego wieczora w karczmie Pod Ospałym Osiołkiem, było wyjątkowo tłoczno, jednak nawet w tym tłumie łatwo można było dostrzec pewnego starca z siwą brodą, gdyż… Co?! Jaki Mikołaj?! Nie, ten jegomość był ubrany na szaro i nie miał prezentów, za to zabawiał gości opowieściami z różnych zakątków Śródziemna. W pewnym momencie przerwał mu właściciel oberży, Kurka. - A co to są te Hobbity? Nada się to na pieczeń, bo ludziom już się dziki przejadły. - Hobbit, jaki jest, każdy widzi. Co? Ano tak, nie widzicie… w dzisiejszych czasach bardzo trudno natknąć się na takiego kurdupla. Nie przepadają za wami, ludźmi, gdyż twierdzą, że się wywyższacie. Zamieszkują Shire, nie sposób ich pomylić z czymkolwiek innym, bo mają owłosione nogi i… - To butów nie noszą? - Nie, nie noszą, jednak muszę powiedzieć, że budują całkiem przytulne chatki, a raczej norki. Niestety małe jest toto, człowiek ledwo się zmieści, ale jakie mają spiżarnie, karczma pana Kurki wysiada! - Co robi?! - Wysiada, wybacz zapomniałem, że nie znacie ziomalskich slangów… W każdym razie mieszkania hobbistów, to norki z wygodami i mnóstwem jedzenia. Ja właśnie wracam od takiego hobbita i muszę wam powiedzieć, że miałem z nim problemów, że głowa mała. A zaczęło się to tak….
Rozdział II Spotkanie po laaa…. dniach!
<puk, puk> - Kogo licho niesie?! - To ja, otwórz! - Jaki ja, przedstaw się po hobbicku, to otworzę! - Czarodziej! Otwórz, bo ci drzwi runami pomażę! - No dobra, dobra. Panda…Pandalf?! - Witaj Bilbo, nic się nie zmieniłeś! - No wiesz, nie widzieliśmy się tylko dwa dni… - Naprawdę?! Zresztą nieważne, rzecz w tym, że chciałbym abyś wziął udział w pewnej przygodzie… - Znowu?! Przecież co dopiero zanosiliśmy Pierścień Wandy do jubilera w Mordorze! - Nie, nie Bilbo to nie ta książka, coś Ci się pomyliło, ty jeszcze nie masz Pierścienia! - No, bo go zanieśliśmy!!! - Ahhh… nieważne. W każdym razie masz upiec ciasto i zrobić kolację, bo wieczorem przyjdą do mnie krasnoludki! - Kiedy w końcu się ode mnie wyprowadzisz?! Mam dosyć twoich ciągłych imprez! - W następnej części, mam statek z Szarej Stajni. - No dobra, a dużo będzie tych krasnali?! Żebyś nie zrobił popijawy jak ostatnio! Śpiewałeś jakieś piosenki w dziwnym języku! To leciało jakoś: Ash nazh grimbatul, ash... - Przestań, to jest związane z pierścieniem i nie wolno ci tego mówić! - Jakim pierścieniem! To jest Morgulski przepis na Bimber Saurona! Dobra, idę kupić ciasto…
Rozdział III, Uczta z norki. A raczej w norce.
<puk, puk> - Pandalf, przestań się wydurniać i właź! <puk, puk> - Znowu zapomniałeś kluczy? Już idę,
idę….A to co ma być?! - Sralin, Debilin, do usług! - O to świetnie idźcie, pozamiatać podłogę w salonie. - Ale… - Aha, miotła jest w kuchni za szafką, no już, raz, dwa! <puk, puk> - Kto? - Filek, Killek, do usług! - Następni? Podgrzejcie kolacje w kominku i nakryjcie do stołu, zaraz przyjdą goście do Pandalfa. - No ale… - Tak, tak, płacimy od godziny, a teraz do roboty… 2 godziny i 9 krasnoludów później: <puk, puk> - To pewnie Pandzio z gośćmi…Grubygbur tu jest jeszcze paproszek… no świetnie wam poszło chłopaki, widzę, że czarodziej zamówił dobrą firmę usługową. Witaj Pandalfie. - Joł, joł siemka. O, są moje krasnale! No, no, Bill, wszystko wysprzątane widzę, że się postarałeś! - Nie, to ta firma, którą zatrudniłeś… - On nas zmusił do pracy!! - Żarujesz sobie, Thorek? -
Nie, miała być uczta, a my pracowaliśmy! Oszukałeś nas! - To jakaś pomyłka, spokojnie chłopaki. - Odkąd zacząłeś słuchać tego hip-hopu bardzo się zmieniłeś, Pandalfie. Musisz nam to jakoś wynagrodzić! - No to…no to…..dobra, Bilbo będzie wam usługiwał przez miesiąc! - Czemu ja?! - Bo to ty ich wykorzystałeś, nie dyskutuj ze mną Bill! - Nie nazywaj mnie tak! Jestem, Bilbo! - Wyluzuj ziąąą… - Muzyka Ci się na brodę rzuciła, mów normalnie! - Dobra, dobra. W każdym razie jutro wyruszamy. - Gdzie?! - Dowiesz jak tam dojdziemy. A teraz czas na kolację. Na kolacje składały się potrawy: pieczone udko z elfa, ziemniaki Pana Sama, nierozbebłana jajecznica i dwie beczki piwa. Po kolacji krasnoludy odśpiewały 13 tradycyjnych pieśni, po czym wszyscy posnęli. Ciąg dalszy nastąpi…chyba….kiedyś….prawdopodobnie już wkrótce….nie tylko w kinach….znaczy eyy, w każdym razie… CDN
Opowiadanie by EL
Wielkie brawa dla Ela!
|